Blisko 3 tys. zinwentaryzowanych drzew należących do 150 gatunków, rosnąca baza drzew chorych, utraconych, warstwy prezentujące lokalizację spisanych okazów oraz obrazujące cień, jaki drzewa dają mieszkańcom – to tylko niektóre z danych, które znaleźć możemy na stronie projektu Rybnickie Drzewa. Projekt ten zapoczątkowali i do dziś realizują Joanna i Stanisław Bulandrowie – mieszkańcy Rybnika, emeryci. Ludzie, którzy obrali aktywną ścieżkę życia i tą aktywnością chcą zarażać innych. – Może pomyślą, że też by tak chcieli – mówi z nadzieją Joanna Bulandra.
Człowiek z deficytem zieleni
– Skąd się wziął pomysł na rejestrację drzew? Z tego, że uświadomiłam sobie, w jakim kierunku zmierza nasz świat – opowiada Joanna Bulandra. – Zieleń w miastach zaczyna znikać, ludźmi rządzi pieniądz albo beztroska. Nie obchodzą ich drzewa w przestrzeni publicznej, los lokalnej przyrody. Niektórzy mają swój dom z ogrodem i ich zainteresowanie koncentruje się na tym fragmencie planety. Ja natomiast zawsze byłam człowiekiem z deficytem zieleni, osobą z blokowiska. Na co dzień przemieszczam się rozgrzanymi ulicami, wybetonowaną przestrzenią parkingów i coraz silniej odczuwam skutki zmian klimatycznych, braku dbałości o otaczającą nas przyrodę, o drzewa. I choć sama, jako dziecko z blokowiska, nigdy nawet w ziemi za bardzo nie grzebałam, to zawsze uwielbiałam spacery pośród zieleni. Zależy mi na jej ochronie – tłumaczy.
Droga do drzew
Joanna jest elektronikiem-cybernetykiem, pracowała jako informatyczka, a od kilku lat osobą bardzo aktywną społecznie i rozwijającą się w nowych dziedzinach. Blisko 10 lat temu zrealizowała w ramach Programu Seniorzy w Akcji Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę” projekt Bajki Słuchajki. Później została członkinią Rybnickiej Rady Kobiet. – Razem naświetlałyśmy wówczas władzom miasta problem zanieczyszczenia powietrza i jego wpływu na zdrowie mieszkańców – wspomina. – To był dla mnie początek wnikania w tematy środowiskowe. Zaczęłam kształtować swoją świadomość tego, że zieleń i dzika przyroda pomagają w adaptowaniu się do zmieniającego się klimatu, w zapewnianiu w miastach znośnych warunków do życia.
Joanna Bulandra
– W tym czasie, spacerując po Rybniku, regularnie widziałam, jak bezrefleksyjnie wycina się drzewa, przycina korony. Co by było, gdybyśmy zaczęli uświadamiać ludziom wartość drzew, opowiadać jakie usługi nam zapewniają? – pomyślałam. A potem zaraziłam tą myślą męża – wspomina Joanna. – Zaczęliśmy chodzić po okolicy z większą uważnością – ja z kijkami, Staszek z aparatem. Początkowo koncentrowaliśmy się głównie na drzewach starych i pomnikowych. Fotografowaliśmy je, wrzucaliśmy ich zdjęcia do mediów społecznościowych. Z czasem jednak postanowiliśmy rozpocząć inwentaryzację wszystkich drzew w mieście. Chcieliśmy pokazać ich wartość, przedstawiać je i wprowadzać do bazy jako konkretne byty. Czasem nawet nadawać im imiona.
Aplikacja dla wszystkich drzew Polski
Do uporządkowanego notowania tak obszernych danych państwu Bulandrom potrzebny był odpowiedni system. – Okazało się, że w Radomiu drzewa także inwentaryzowane są w ramach oddolnej, społecznej inicjatywy, siłą wolontariuszy. Służy temu darmowa aplikacja Drzewa Polska. – Autor oprogramowania, Waldemar Bukalski, chętnie implementuje ją na użytek kolejnych miast – tłumaczy Joanna, zaznaczając, że inne miejscowości także mogą wykorzystać ją na swoim obszarze. – Specjalną wersję strony uruchomił też dla nas – opowiada.
Każde zinwentaryzowane rybnickie drzewo ma swój numer, czasem imię. W aplikacji możemy sprawdzić, do jakiego gatunku należy, możemy poznać też jego wartość odtworzeniową, czyli kwotę, jaką pochłonęłoby wyhodowanie „od zera” podobnego drzewa w danym miejscu.
Strona drzewa w aplikacji Rybnickie drzewa
Zapraszam w teren zamiast na kawę
Chcąc rozpocząć prace inwentaryzacyjne, Bulandrowie musieli najpierw podszkolić się z rozpoznawania drzew. Starali się też zebrać do pomocy grono osób zainteresowanych losem rybnickiej przyrody.
– Na początku projektu zorganizowaliśmy cykl spotkań: dla dzieci z przedszkola, dla uczniów szkolnych, otwarte spotkanie dla mieszkańców. Zaczynałam je od pytania, po co są nam drzewa i jakie korzyści przynoszą nam w mieście? Co ciekawe, grupą najbardziej wyedukowaną w tej dziedzinie okazały się być przedszkolaki. Dorośli wiedzieli niewiele i nie pojawili się na wydarzeniu zbyt licznie – wspomina. – By aktywizować ludzi, organizowaliśmy też cykliczne spacery. Bywało jednak, że zgłaszaliśmy wyjście i nie przychodził na nie nikt. Smuciło nas małe zaangażowanie ludzi. Do dziś we wprowadzanie danych do bazy zaangażowało się w sumie 20 wolontariuszy.
– Wybraliśmy się też z mężem do rybnickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, zorganizowaliśmy dla seniorów wykład, namawialiśmy do wyjścia z nami w teren. Jednak większość osób miała do wygospodarowania nie więcej niż godzinę. Seniorów absorbują własne plany, umówione spotkania na kawę itd., nie są zbyt chętni do spacerów inwentaryzacyjnych. A przecież taki ruch to zdrowie. Przecież mogą zabrać ze sobą znajomych, wnuki. Zwłaszcza te, które mają 130 cm wzrostu i mogą pełnić rolę żywej miarki do pomiaru pierśnicy drzewa! To bardzo ważna rola – śmieje się Joanna. – Spotkajcie się pod drzewem zamiast na kawie – proponuje.
Stanisław Bulandra
Nasze zielone schronienie
Z racji niedostatku wolontariuszy państwo Bulandrowie zwykle na spacery inwentaryzacyjne wybierają się we dwójkę. Często też poza Rybnik – aplikacja bowiem pozwala stałym użytkownikom notować obserwacje z obszaru całego kraju.
– Mamy taki własny zaczarowany świat – idziemy do lasu w każdy wolny czy świąteczny dzień. Fajnie jest też inwentaryzować drzewa w pojedynkę – zauważa Joanna. – Wówczas ludzie nas zaczepiają, do czego czasem im brakuje odwagi, gdy chodzimy w grupach lub parami. Pytają, co robię z drzewami, czy mierzę je pod kątem wycinki. Uspokajam ich, zagaduję, opowiadam o projekcie, aplikacji, roli drzew w mieście. Mam nadzieję, że pewnego dnia tacy przechodnie zechcą włączyć się w nasze działania. Przekazuję im ulotkę, w której umieściłam tekst:
„Katalog bezpłatnych usług dla mieszkańców:
redukcja hałasu, zwiększenie wilgotności powietrza, ochrona przed deszczem i wiatrem, pochłanianie dwutlenku węgla, produkcja tlenu, filtracja zanieczyszczeń powietrza, ochrona przed suszą i podtopieniami, ochrona gleby przed erozją, nawożenie ziemi,
ochrona różnorodności biologicznej, poprawa jakości życia, ozdoba otoczenia.
Usługodawca – drzewa. Zadbaj o nie, by pozostały w Twoim otoczeniu”.
– Takie działania to sączenie wiedzy. Jakby się podlewało po kropli bardzo wysuszony grunt. Ale swoje to zdziała – przekonuje.
Dobrze, że wy jesteście. Ma kto tej zieleni bronić
Ponieważ państwo Bulandrowie tworzą jeden z bardziej aktywnych ruchów proprzyrodniczych w Rybniku, to od jakiegoś czasu spływają do nich ze strony mieszkańców przeróżne zgłoszenia dotyczące problemów związanych z kwestiami środowiskowymi.
– Obecnie nie możemy już tylko spokojnie chodzić na spacery i inwentaryzować drzewa. Reagujemy na doniesienia o planowanych wycinkach, budowach, ostatnio o planowanej likwidacji stanowiska bobrów. Piszemy petycje, zapytania, składamy wnioski. Wspieramy społeczników z innych miast. Chcemy móc na wszystko zareagować, pomóc, interesujemy się każdą najmniejszą sprawą, ale jednocześnie nie czujemy się ekspertami z dziedziny ochrony środowiska i prawa. Potrzebujemy jakiegoś wsparcia, także merytorycznego, tego wciąż nam brakuje – ubolewa Joanna. – Jesteśmy w wieku 70+, to nie jest już etap, w którym człowiek od rana do nocy jest gotów działać, jeździć, chodzić, szkolić, pokazywać. „Dobrze, że wy jesteście, to ma kto tej zieleni bronić” – mówią nam mieszkańcy. Ale sami nie angażują się, nie chcą nawet rozłożyć ulotek o głosowaniu w konkursie przyrodniczym czy informujących o konsultacjach społecznych. Nie mamy prawie pomocy w warstwie wykonawczej. Czasem sił i czasu brakuje, ale zrezygnować z tej działalności nie można, bo kto to zrobi? – mówi.
W ostatnich miesiącach bardzo dużo energii państwa Bulandrów pochłania konsultowanie Planów Urządzania Lasu (PUL) dla Nadleśnictwa Rybnik. – Nadleśnictwo zaprosiło nas do Zespołu Lokalnej Współpracy (ZLW) – opowiada Joanna. – Skonstruowaliśmy dla mieszkańców specjalna ankietę Wskaż ważny dla Ciebie las. Prosiliśmy, żeby zaznaczyli w niej wartościowe dla siebie obszary. Organizacja Lasy i Obywatele pomogła nam w kolejnej fazie stworzenia generatora uwag. Dzięki temu zbieramy obszerne dane, żeby móc jak najskuteczniej wziąć udział w konsultacjach społecznych, złożyć swoje uwagi do PUL i mieć wpływ na losy naszych lasów.
Robimy to dla siebie, ale i dla przyszłych pokoleń
Do działań państwa Bulandrów wciąż można się przyłączyć – zaoferować pomoc w inwentaryzacjach, poprowadzić spacer przyrodniczy, który przyciągnąłby potencjalnych wolontariuszy, można też służyć pomocą prawną w przypadku zgłaszanych do nich naruszeń. W ich projekt angażują się wolontariusze (m.in. przyrodnicy, architekci krajobrazu), których dostępność jest jednak często ograniczona. Dlatego grono osób działających wokół rybnickiej przyrody warto, a nawet trzeba poszerzać.
Joanna i Stanisław Bulandrowie
– Działając na rzecz okolicznej przyrody, działamy tak naprawdę dla siebie, dla swoich dzieci i wnuków. I tak zostawiamy im bardzo zdegradowany świat. Im szybciej się opamiętamy i zaczniemy rozsądniej korzystać z dóbr natury, tym więcej zostanie dla kolejnych pokoleń. Na dobrą sprawę to my urządzamy im świat – zauważa Joanna. – Zachęcam więc do włączenia się w nasze działania. Jest wielu ludzi reagujących na degradację przyrody dopiero wówczas, gdy zjawisko to dotyka ich najbliższego otoczenia – gdy za ich oknem powstaje ruchliwa droga, rusza nowa budowa, znika zielony plac. Koncentracja na własnym komforcie nie wyklucza jednak takich osób ze wspólnego działania. Ruch na rzecz ochrony zieleni, czystego powietrza, lokalnej przyrody może składać się właśnie z mini ruchów, w ramach których każdy walczy o swoje – podsumowuje Joanna.
——————————————————————————————————————-
Alicja Sokołowska – pracowniczka Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, autorka tekstów, map i grafik, z wykształcenia przyrodniczka
Joanna Bulandra – łodzianka żyjąca na Górnym Śląsku. Marzy o świecie przyjaznym dla przyszłych pokoleń. Uwielbia prawdziwy las, drzewa, łąki, a przede wszystkim czwartą przyrodę (czyli tak zwane chaszcze). Chciałaby mieć w miastach zieleń zamiast betonu. W życiu stara się być pożyteczną, bo uważa, że nieobojętność i aktywność społeczna możliwa jest w każdym wieku. Lobbuje na rzecz definitywnego zakończenia wojny człowieka z przyrodą.