Jeszcze do niedawna spotkanie żurawia nie było łatwe. Obecnie sytuacja gatunku uległa zmianie. Te duże, szare ptaki nie są już taką rzadkością jak jeszcze 15 lat temu.
Majestatyczny władca łąk i pól
Nie da się przejść obojętnie obok żurawia kroczącego po polu. Pośród zieleni traw lub czerni ziemi sylwetka dużego, szarego ptaka przyciąga wzrok. Osiągające około 120 cm długości ciała oraz 2 m rozpiętości skrzydeł ptaki, dostojnie kroczą żerując na polach. Jest jednak jeden – ochroniarz – czuwający nad bezpieczeństwem. Podczas gdy inne są zajęte szukaniem jedzenia, patrzy czy niebezpieczeństwo nie grozi żadnemu z członków stada. Bojowe nastawienie żurawia możemy poznać po czerwonym fragmencie skóry, który znajduje się na głowie, ponad oczami. Kiedy jest on mały, oznacza to, że ptak jest spokojny, natomiast jeśli jest większy – wtedy lepiej nie wchodzić mu w drogę. Patrząc na żurawia podziwiamy jego „ogon”. Rozłożysty, duży z przepięknie ułożonymi piórami, jak te zdobiące kapelusze XIX-wiecznych dam. Kiedy ptaki rozkładają swoje wielkie skrzydła, biorą krótki rozbieg i odlatują ogon okazuje się jednak być niczym innym jak lotkami złożonymi w taki sposób, że w pozycji stojącej przypominają ogon. Podczas obserwacji ptaków możemy zauważyć, że jedne mają grzbiet popielaty, inne brązowy. Niektóre mają brązowy tułów, ponieważ wycierają ubrudzone dzioby o pióra na grzbiecie. Jesienią, podczas wielotysięcznych zgrupowań, w stadzie możemy odnaleźć młode ptaki z jasnobrązową głową i sylwetką podobną do dorosłych mieniących się czernią i bielą. Młode nie potrafią jeszcze wydawać takich dźwięków jak dorosłe. Ich świsty przypominają człowieka, który dopiero uczy się gwizdać, ale idzie mu to nieporadnie. Po osiągnięciu dojrzałości płciowej, między piątym a szóstym rokiem życia, żurawie nabierają pełnych umiejętności wokalnych.
Klangorzenie!!!
Klangor – tak nazwany został głos żurawi. Klangor to sygnał początku i końca. Słychać go wiosną pośród bagien, kiedy życie zaczyna wchodzić w fazę wzrostu i jesienią, gdy przyroda szykuje się do przykrycia śnieżną pierzyną. Koniec lutego i początek marca to czas powrotu na tereny lęgowe. Ptaki te coraz wcześniej pojawiają się w swoich rewirach. Być może przyczyną są zmiany klimatyczne i łagodniejsze zimy na południu oraz zachodzie Polski. Takie zjawisko może być dla nich korzystne. Aby wrócić na tereny lęgowe żuraw nie musi pokonać kilku tysięcy kilometrów, więc traci mniej energii i potrzebuje mniej czasu na regenerację po podróży, dzięki czemu ma więcej siły na wiosenne walki i może wcześniej przystąpić do lęgów. W konsekwencji, młode ptaki mają więcej czasu, by poznać uroki otaczającego ich świata. Wiosną na niebie widać klucze lecące w kierunku północnym, jednak na lęgowisku zjawiają się niczym duchy. Nagle wyłaniają się z mgły snującej się pomiędzy olchowymi zaroślami, które niebawem zostaną zalane, tworząc doskonałe miejsce na założenie gniazda. Ich klangor to okrzyk radości: „Udało się, udało się, udało się!”. Wrześniowo-październikowe przeloty są inne. Żurawie gromadzą się licznie w stadach. Najpierw z najbliższej okolicy w jedno miejsce przylatuje po kilkanaście, kilkadziesiąt ptaków. Za dnia żerują na łąkach lub już zaoranych polach uprawnych. Gdy przychodzi zmierzch zlatują się na noclegowisko. Podczas tych zebrań głośno krzyczą, jakby chciały powiedzieć: „Odlatujemy, odlatujemy, odlatujemy!!!”. Następnie, liczące po kilkadziesiąt osobników stada zmierzają do miejsc, gdzie jest już ich tysiące. Najbardziej spektakularne są wieczorne zloty. Żurawie dolatują i dolatują, i dolatują, i końca ich przylotu na nocleg nie widać.
Bijatyki na porządku wiosennym
Zaraz po przylocie dochodzi do walk pomiędzy samcami. Kiedy naprzeciwko siebie stoją dwa ptaki a reszta obserwuje walkę – może przypominać to amerykański western. Stawką jest przekazanie genów oraz siedlisko. Ptaki wysoko skaczą, pomagają sobie skrzydłami i mogą unieść się nawet na wysokość 2 metrów nad ziemią. Wtedy wysuwają nogi do przodu i okładają się pazurami. Czerwone plamy na głowach obu walczących żurawi osiągają swoje maksymalne rozmiary. W końcu jeden rezygnuje i odlatuje. Zwycięzca dumnie stroszy pióra. Unosi i charakterystycznie wygina głowę oznajmiając wszystkim w okolicy swoje zwycięstwo. Po walce samica obniża kuper oraz skrzydła i odchodzi powolnym krokiem. Za nią kroczy zwycięzca. Ponieważ samce mogą ważyć nawet 6 kilogramów, zbliżenie trwa dosłownie kilkanaście sekund. Później rozpoczyna się prawdziwy spektakl. Żurawia para wykonuje taniec szczęścia i wspólnie się odzywa. Wyginają głowę do tyłu, opuszczają skrzydła, skaczą. Samiec obskakuje samicę i zrzuca na nią źdźbła trawy.
Pisklęta ponad wszystko
Zagniazdownik – to kategoria, do której zaliczamy ptaki potrafiące o własnych siłach opuścić gniazdo zaraz po wykluciu. Dzięki temu łatwiej jest chronić lęg przed potencjalnym zagrożeniem, które może przyjść w najbardziej niespodziewanym momencie z każdej strony. Zagniazdownikami są kaczki, kury, bażanty, sieweczki, dropie oraz oczywiście żurawie, które dodatkowo zabezpieczają swoje gniazdo naturalną fosą. Niezbyt staranna, uklepana kolebka wystaje ponad wodę, a dotrzeć do niej mogą tylko długonodzy właściciele. Dzięki temu lęg żurawi zabezpieczony jest przed drapieżnikami, które nie potrafią pływać. Rodzice są tak troskliwi, że ani przez chwilę nie opuszczają gniazda.
Kiedy jaja zostaną już złożone samica od czasu do czasu obraca je, przesuwa dziobem pod siebie i dba, by w gnieździe panowały odpowiednie warunki do wylęgu. Równie troskliwy co samica jest samiec. Zanim jednak dojdzie do gniazda, kluczy i stara się, aby obserwujący go drapieżnik nie poznał właściwej drogi. Samica przyjmuje taką samą strategię. Wszystko bezszelestnie, bez plusku, precyzyjnie. W ten sposób mija miesiąc. Nastają kwietniowe i majowe, cieplejsze dni. Słońce coraz wcześniej i coraz wyżej unosi się nad horyzontem, a w skorupkach zaczyna stukać. Pisklę swoim zębem jajowym (niewielka zrogowaciała struktura na końcu dzioba, umożliwiająca ptakom wydostanie się z jaja) przebija skorupkę. Jajo opuszcza rudobrązowy maluch. Aż dziw, że po około 3 miesiącach będzie tak duży jak rodzice i będzie zdolny do lotu wraz z innymi żurawiami. Zanim do tego dojdzie rodzice na krok nie odstępują swojej pociechy. Pokazują młodemu co może, a czego nie, przed czym ma uciekać, a co może pomacać dziobem. Ptak dorasta, rodzina szykuje się do odlotu, a potem… potem już na własną rękę młody żuraw poznaje świat, by bo 4-6 latach samemu zostać rodzicem.
Kacper Kowalczyk
fot:C.Korkosz