20 marca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Wróbla. To doskonała okazja, aby uświadomić sobie, że liczebność populacji tych niezwykle lubianych ptaków drastycznie spadła. Według Monitoringu Pospolitych Ptaków Lęgowych obecnie w Polsce żyje około 6,5 miliona par wróbli. Dbajmy więc o wróble, aby nigdy nie zabrakło ich radosnego ćwierkotu.
Przypominamy artykuł o wróblach, napisany przez ś.p. Antoniego Marczewskiego.
Wróbel Passer domesticus najprawdopodobniej przybył do nas z południowo-zachodniej Azji, skąd wywodzi się także uprawa takich zbóż jak żyto, pszenica czy jęczmień, z którymi jest związany. Jego zasięg rozszerzał się razem z wprowadzaniem tych upraw na nowe tereny. Dodatkową rolę odegrał człowiek, a dokładnie prowadzone przez niego introdukcje (introdukcja – wprowadzenie gatunku na teren wcześniej przez niego nie zamieszkiwany).
Pod koniec XIX wieku, po początkowych niepowodzeniach, introdukowanym wróblom udało się skolonizować niemal całe Stany Zjednoczone (gdzie sprowadzono je z myślą o walce z owadzimi szkodnikami oraz z przyczyn sentymentalnych – ich obecność przypominała imigrantom pozostawione w Europie ojczyzny). Kolejnymi opanowanymi przez wróbla kontynentami były Australia, Ameryka Południowa i południowa Afryka, a obecnie ptaki te można spotkać na powierzchni 2/3 lądów. Mało który ptak jest równie związany z człowiekiem – rzadko spotkamy wróble poza ludzkimi osiedlami, a opuszczenie jakiegoś miejsca przez ludzi często pociąga za sobą również zniknięcie wróbli.
Czy zachowały się zachowania świadczące o egzotycznym pochodzeniu „ćwirków”? Jednym z nich jest duża wrażliwość na zimno. Już pierwsze listopadowe chłody powodują, że wróble dużo czasu spędzają siedząc nieruchomo (nie zużywają wtedy niepotrzebnie energii) z nastroszonymi piórami (gromadzące się między nimi powietrze działa jak warstwa izolacyjna) – inne ptaki zachowują się tak dopiero z nastaniem surowych mrozów. Kolejny trop wskazujący na wschodnie korzenie to gniazdo, umieszczone zazwyczaj w różnego rodzaju zakamarkach w budynkach, latarniach ulicznych, dziuplach i skrzynkach lęgowych, rzadziej bezpośrednio w gęstych koronach drzew, w krzewach czy winobluszczu.
Niezależnie od umiejscowienia, konstrukcja ma niemal zawsze kształt kuli z wyraźnym daszkiem i otworem wejściowym z boku. W gorącym klimacie południowo-zachodniej Azji daszek stanowił ochronę przed silnym, zabójczym dla piskląt promieniowaniem słońca, a także przed drapieżnictwem węży.
Para wróbli, il. Agata Rerych
Wróble są przykładnymi, wiernymi sobie przez całe życie, małżonkami, silnie przywiązanymi do miejsca lęgowego, którego samiec pilnuje nawet po śmierci samicy. W Polsce ptaki te wyprowadzają w sezonie od 3 do 4 lęgów, natomiast np. w Indiach – nawet do 12! Pamiętajmy jednak, że w tamtejszym klimacie liczba jaj w zniesieniu jest mniejsza, a w wyniku działania różnych czynników ginie zdecydowanie więcej osobników dorosłych i młodych. Skoro mowa o lęgach, to warto wiedzieć, że dolna granica czasu, który wróble spędzają na wysiadywaniu jaj (10-15 dni), jest w świecie ptaków wartością rekordowo niską.
Pisklęta karmione są głównie stawonogami (m.in. mszycami i chrabąszczami), dorosłe zaś żywią się przede wszystkim pokarmem roślinnym, a w związku z występowaniem tego ptaka w osiedlach ludzkich, pokarm ten składa się zwłaszcza z nasion i owoców gatunków uprawnych. Wróble bardzo chętnie jedzą ziarna zbóż, a także kiełkujące nasiona innych roślin – rzodkiewki, sałaty, szpinaku czy grochu oraz dojrzałe czereśnie i wiśnie.
Choć większości ludzi wróbel nie kojarzy się z płochliwością, jest on, wbrew pozorom, gatunkiem bardzo ostrożnym i nieufnym wobec wszelkich nowości. Jeśli np. szuflę do odśnieżania ścieżki w ogrodzie nieopatrznie postawimy koło odwiedzanego przez wróble karmnika, to przestaną one do niego przylatywać, a inne gatunki zupełnie nie zwrócą na zmianę uwagi. Kiedy jednak przestraszone wcześniej wróble zorientują się, że szufla nie stanowi dla nich zagrożenia, szybko się do niej przyzwyczajają i znów zaczną przylatywać do karmnika (to wyjaśnia bezowocność stawiania wszelkiego rodzaju „strachów na wróble”). Nieufność i spostrzegawczość wróbli skutkuje częstym porzucaniem przez nie gniazd, zwłaszcza we wczesnych etapach rozwoju lęgu. Dlatego też gdy chcemy, żeby naszą skrzynkę lęgową zajął wróbel i szczęśliwie wychował w niej potomstwo, należy ją powiesić z dala od okna – ruchy ludzi za firanką, czy też zasłanianie i odsłanianie zasłon, mogą spowodować opuszczenie przez ptaki gniazda.
Wróble ciężko odczuły zmianę sposobu lokomocji w miastach, kiedy z ulic zniknęły konie, a w ich miejsce wprowadzono samochody. Spadek liczby wróbli wiązał się z faktem, że wcześniej obficie korzystały z przeznaczonego dla koni owsa, a nikt nie myślał, żeby samochody również napędzać zbożem.
Po tym kryzysie, najsilniej zarysowanym w USA i Wielkiej Brytanii, przyszedł czas względnego wzrostu liczebności, ale od lat 70. w całej Europie rozpoczął się gwałtowny proces znikania wróbli. W wielu miejscach ma on ogromne rozmiary – z 12 mln par, jakie występowały na Wyspach Brytyjskich w latach 70., do dziś przetrwała zaledwie połowa! Pomimo zainteresowania problemem wielu naukowców, do dziś przyczyny tak poważnego spadku nie pozostały dostatecznie wyjaśnione.
W Polsce jedną z najlepiej monitorowanych populacji są wróble mieszkające w Warszawie. Ornitolodzy z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN zbadali, że w ciągu 30 lat stolicy ubył co trzeci mieszkający tu wcześniej wróbel!
Wśród czynników, które wpływają na zmniejszanie się liczby wróbli, do najistotniejszych zaliczane są:
Jest kilka działań, jakie może podjąć każdy, komu nie jest obojętny dalszy los wróbli.
1. Miejsca do założenia gniazd
W miastach wróble (i nie tylko one) nauczyły się korzystać z tzw. stropodachów. Są to puste przestrzenie pomiędzy dachem budynku a stropem górnej kondygnacji. Nie wykorzystywane w żaden sposób przez człowieka, stały się miejscem, gdzie wróble chętnie zakładają gniazda. Warto zwrócić uwagę, czy administracje budynków z takimi miejscami nie mają w planach zamykania do nich dostępu – w takim przypadku wróble stracą dogodne miejsca lęgowe.
Jeśli doszło już do zamurowania czy zakratowania otworów w budynku, warto pomyśleć o skrzynce lęgowej dla wróbli (wymiary: dno 13 x 13 cm, głębokość 20 cm, średnica otworu 4 cm). Wróble rzadko zajmują skrzynki wieszane na drzewach – najlepszym miejscem jest budynek. Pamiętajmy jednak, by ulokować ją z daleka od okna, gdyż wtedy ptaki, spłoszone ruchem za oknem, mogą porzucić gniazdo.
Osoby mieszkające w Warszawie i posiadające w swoim sąsiedztwie zamieszkaną przez wróble skrzynkę lęgową, prosimy o kontakt z badającym ten gatunek Andrzejem Węgrzynowiczem z Muzeum i Instytut Zoologii PAN (awegrzynowicz@op.pl)
2. Miejsca schronienia
Warto zadbać o obecność w naszej okolicy gęstych i wysokich krzewów, gdzie zimą wróble będą mogły schować się przed drapieżnikami, spędzić noc, a wiosną poszukiwać tam owadów do wykarmienia piskląt.
3. Pomoc w zdobyciu pokarmu
Wróble bardzo chętnie korzystają zimą z pokarmu dostarczanego przez człowieka. Odpowiednim pożywieniem są dla nich nasiona słonecznika, kasza jęczmienna, gryczana, pęczak, pszenica, owies i płatki owsiane. Właściciele ogrodów mogą pomyśleć nad pozostawieniem niewielkiego niezagospodarowanego fragmentu (choć nie każdy będzie miał na to ochotę), ponieważ nasiona chwastów stanowią również ważny element w diecie wróbla (szczególnie gustuje w rdeście ptasim, którego ludowa nazwa brzmi „wróblowe języczki”). Dodatkowo takie miejsce będzie sprzyjało występowaniu większego bogactwa bezkręgowców, które są przynoszone pisklętom przez rodziców w sezonie lęgowym.
Wróbel od dawna cieszy się ludzką sympatią, o czym świadczy np. popularny wierszyk o Wróbelku-Elemelku czy nadawana niegdyś w telewizji wieczorynka „Przygód kilka wróbla Ćwirka”. Krótki utwór literacki poświęcił wróblowi również Konstanty Ildefons Gałczyński, który w wierszu „O wróbelku” pisał: „Wróbelek jest mała ptaszyna,/ Wróbelek istotka niewielka,/ (…)/ Lecz nikt nie popiera wróbelka”. Dołączamy się do głosu Poety i zachęcamy do pomagania wróblom, a impulsem niech staną się spotkania z tymi ptakami w czasie IV Zimowego Liczenia Ptaków w Parkach i Ogrodach.
Autor: Antoni Marczewski
Korzystałem z:
PRZECZYTAJ TAKŻE